poniedziałek, 30 lipca 2012

W domu

Pobyt w szpitalu to jakby nie patrzeć dla mnie zło konieczne. Dosłownie odliczałam godziny, kiedy w końcu będziemy mogli wrócić do domu. Opieka medyczna była ok, ale co u siebie, to u siebie. Tatuś przygotował się doskonale na nasz powrót. Przy aucie wręczył piękny bukiet tulipanów.


 A w domku przy kołysce wisiały kolorowe baloniki. Nie ukrywam, wzruszyłam się:), i przy tulipanach i przy balonach. Malucha opatuliliśmy, jakby na dworze panował siarczysty mróz, a było chyba około 23 stopni.


10 minut drogi i w końcu w domku. Funia była bardzo zainteresowana nowym członkiem rodziny.Nawet próbowała go pobujać:)


Potem odwiedziła nas babcia i ciocia


Jak już wszyscy się zapoznali, mogliśmy wreszcie my, czyli rodzice, zapoznać się z naszym maluszkiem. Darek okazał się wspaniałym tatą, który chętnie Patryka przebiera, nosi na "beka" i ciąąąągle do niego gada. Potomkowi się tak to podoba, że w wieku 1,5miesiąca mówił już "a guuu". Dziś gada jak najęty. Swojego czasu strasznie krzyczał na głośnik wiszący na ścianie, albo na wazon u babci.
Ale nie ma co ukrywać, początki były ciężkie. Pierwsze dwa tygodnie - niewiele snu. Powodem nie do końca był Patryś, ale my sami . Czuwaliśmy, czy oddycha, jak oddycha. Zrywaliśmy się na każdy podejrzany (wg nas oczywiście) dźwięk. Na szczęście mieliśmy fantastyczną położną środowiskową, która szybko wyjaśniła, że sapki,świsty, gwizdy i krztuszenie się to nic innego, jak naturalne oczyszczanie się maluszka z wód płodowych mamy. Po około trzech tygodniach odkryliśmy, że nasz synek jest cudownym nocnym śpiochem i wstaje do jedzenia tylko raz - między 2.00 a 3.00., potem śpi do siódmej. No i przede wszystkim śpi w swoim łóżeczku. Ten stan utrzymuje się praktycznie do dziś, choć trafiły nam się dwie pełne przespane nocki. Popołudniowe drzemki muszą być jednak na łóżku rodziców.


A jeszcze lepiej z tatą obok

Czasami zasypiam gdziekolwiek, nawet podczas zabawy.

Pierwsza kąpiel była kompletnie nieudana, ale tu z pomocą przyszła sąsiadka Daria  i dziś "plusku, plusku" lubimy baardzo. Metoda na pieluszkę zdała egzamin w 100%.
Tylko mnie mamo nie puść
Smarowactwo też znoszę z anielską cierpliwością

Generalnie, po trzech miesiącach mogę śmiało powiedzieć - nie jest źle, dajemy radę. Mamy czas na wiele rzeczy, między innymi na skrobanie bloga. Bywają dni gorsze, jak np. ostatnie upały, które każdy źle znosił, maluszek też. Ale uśmiech na jego buźce ciągle rozbraja i dodaje sił. Także całuski dla wszystkich i mokra buźka od Patrysia, zwanego również: Gucio, Dziubas, Dziuba, Bobo, Kapiszon, Bąbel, Mordeczka, Mordusia, itp., itd.:)



3 komentarze:

  1. Ciumki dla Patrysia od ciotki i wujka :****

    OdpowiedzUsuń
  2. To niewiarygodne, jak on do Ciebie podobny! Pieknosci! Niechaj sie zdrowo chowa! Edi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze: boże jaka piękna, kołyska!
    Po drugie: zwariowałam, czy Patryk jest podobny do Kajka, kiedy śpi?
    Po trzecie: nienawidzę tych historii pt. 'nasze dziecko budzi się w nocy tylko raz'. Do jasnej cholery, ja po 3x w nocy obijałam się o framugi próbując trafić w drzwi pokoju młodego i to do jego 10 msca życia! Kill me.
    Po czwarte: macica mi zaczęła podskakiwać przy zdjęciu bobasa śpiącego pod karuzelą :D hehe
    Po piąte: jest piękny.
    I po ostatnie: skoro na tym etapie nie jest ci ciężko, to za 6 miesięcy będziesz sikała ze szczęścia i radości, tak będzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń

Zobacz także

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Labels