poniedziałek, 12 stycznia 2015

Przedszkolak

Od 1. października Dziubas przeszedł z pierwszego piętra żłobkowego na parter do przedszkola. To była świetna decyzja. Choć miał niespełna 2,5 roku, odnalazł się w nowym środowisku doskonale. Skończyły się poranne marudzenia, że on nie idzie, nie ubiera się itd. Po powrocie nie ma scen krzyku i rozpaczy, które wynikały ze zmęczenia ogólną nudą żłobkową. Owszem, wraca zmęczony, bo nadal nie śpi "na wychodnym", ale to już zupełnie inny rodzaj zmęczenia. Taki pozytywny. Jest wylatany, wyśpiewany, wytańczony. Już po miesiącu zauważyliśmy ogromną zmianę w zachowaniu Patrysia. Zaczął dużo, dużo więcej mówić i baaaaardzo dużo śpiewać. Ciągle jesteśmy w szoku, ile potrafi to małe dziecię zapamiętać piosenek.


Jest teraz takim fajnym wesolutkim niemal trzylatkiem. My jesteśmy spokojniejsi. Dziubas się wyciszył. Dużo, dużo więcej się tulasi i buziakuje i... Uwaga! Zaczął do nas przychodzić w nocy do łóżka. W efekcie - trzeba było kupić większa kołdrę i dodatkowego jaśka, bo maminy zawsze był podkradany. Różne bywają te nocki. Czasem po prostu przychodzi, kładzie się i śpi. Ale niekiedy wędruje prawie godzinę po łóżku, mamie i tacie. Cóż rzec...Przez niemal rok mieliśmy Olcię w łóżku, teraz mamy Patrysia, a pewnie niebawem będzie dwójka:) Damy radę.

Wszystkie grupy z przedszkola na koncercie.  
Jasełkowy elegancik:)
Tenże sam elegancik z mamusią:)
Oczywiście z powodu ciągłego braku snu w południe, Patryk zasypia wieczorem między 18.30 a 20.00 byle jak, byle gdzie. Można powiedzieć, że czasem pada na twarz - dosłownie:)

Nie dałem rady wdrapać się na fotel...
Tata i Leon-najlepszy duet do usypiania

A dziś trzeci dzień Olcia jest w żłobku. I mamy nowy powód do myślenia i martwienia się.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Ola - czwarty kwartał

10, 11 i 12 miesiąc przeleciały strasznie szybko. Olka nabrała tempa w postępach. Coraz sprawniej raczkowała. Potem zaczęła chodzić na kolankach. Był pomysł, coby ją wysłać do Częstochowy w sprawie domku albo lotto. Doszliśmy jednak do wniosku, że za ładna i na pewno by ktoś ukradł. W 11 miesiącu stanęła na nóżki i przemieszczała się z jeździkiem. W 12 postawiła pierwsze kroki i już tak zostało:) To mały urwis i nerwusek. Jak coś stoi na przeszkodzie, albo coś chce dostać - oznajmia to głośnym krzykiem, albo piskiem, że aż bębenki w uszach pękają. Nie usiedzi w miejscu, wszędzie wlezie. Zagląda do każdej szafy, szuflady. Lubi wyciągać rajstopki i czapki. Jest urodzoną damą. Chodzi z torebką, którą zrobiła sobie z bratowego plastikowego śliniaka. Rolki taśmy klejącej służą za bransoletki. Lubi przeglądać się w lustrze w różnych nakryciach głowy. Ulubiony przedmiot - podusia z kulkami styropianowymi. Nie zaśnie bez smoczka (u nas bisia), ale w dzień nie potrzebuje go wcale. Lubi się cmokać i przytulać. Chowa się przed Funią i słodko piszczy z radości gdy ta się zbliża. Nie lubi warzyw pokrojonych w wiórki, za to kiszonego wciąga, aż sok do łokcia leci. Wiele rzeczy chce robić sama i złości się, gdy nie pozwalam jej samodzielnie zjeść jogurtu. 
Strasznie rozumna mała istotka - co nas bardzo często zaskakuje, a wręcz szokuje. Uwielbia tańczyć. Muzyką może być wszystko: wir pralki, odkurzacz, byle był jakiś rytm. Czasami mamy wrażenie, że niczego się nie boi. W nowych miejscach szybko się odnajduje. Jak się na coś uprze, to próbuje do skutku. Wiecznie ma guzy na czole. Taki mały szałaput. Kochany, cudowny, boski.

Zobacz także

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Labels