Urodzinki odbyły się 6 grudnia. Kurczak już zaczął chodzić. Dziubas szalał z radości, bo Mikołajki i jemu też się coś w prezencie skapnie. Obawiałam się bardzo zgrai małych dzieci w domu i jak na to wszystko zareaguje Olcia. Jak się później okazało, obawy były bezzasadne. Przygotowania były chaotyczne. Nie wszystkie pomysły udało się zrealizować. Jak zawsze - babcia nie zawiodła - tort był, ba, nawet trzy.
Goście zaczęli się schodzić na 14.00, kiedy to jubilatka postanowiła uciąć sobie 3-godzinną drzemkę. Wstała koło 15.00 i w pośpiechu była szykowana "na elegancko".
Odśpiewanie "Stu lat" nie zrobiło na Oli wrażenia. Najważniejsze, że nie płakała. Patryś za to nie końca był pewien, komu właściwie śpiewają. Za to kuzynka Lenka ( 4 miesiące starsza od Oli) była przekonana, że śpiewamy dla niej. No i wreszcie konsumpcja. Jak już wspomniałam, torty były trzy. Duży dla wszystkich i dwa małe dla Oli i Patrysia. Nie pytajcie, dlaczego - pomysł babci:).
Ola: Ke?, Patry: Ale nuda, dadzą w końcu coś zjeść czy nie? |
No i wreszcie prezenty. Nie wiem, kto się bardziej cieszył na tę chwilę, Ola czy Patryk?
I po tym szaleństwie nastała chwila spokoju. Dzieciaki zajęły się sobą. Wszystkie poszły do Patryka pokoju - wiek: 12 miesięcy, 14 miesięcy, 2,5 roku, 6 lat i 10 lat. Dorośli mogli spokojnie posiedzieć, pomarudzić, wypić kawkę i chwilę odsapnąć. Straty z samowolki dziecięcej - niewielkie. Zerwana lampa sufitowa i połamane łóżeczko. Lampa uratowana, dykta do łóżeczka - 7 PLN, szczęście dzieci bezcenne :).
Patryś z kuzynką Lenką. Miał niezłego kompana do łobuzowania |
I z najulubieńciejszym kuzynem pod słońcem - Kacprem |
I na koniec zagadka. Kto jest kto?