wtorek, 31 grudnia 2013

Paciuszkowe lato

Jak szaleć na Sylwestra to szaleć. Kolejny post w jednym dniu. Tym razem wspomnienie lata. A było upalne, jak pamiętacie. Nasza dzicz za wiele atrakcji dla dzieci nie ma. Plan kupna działki nie wypalił. Pozostały weekendowe wyjazdy nad jezioro. Kilka razy się udało i było baardzo sympatycznie. W tygodniu spacery przed domem i słodkie lenistwo na kanapie. Aż żal, że teraz kilka miesięcy mrozów. Jedyne, co mnie pociesza, to fakt, że następne lato będzie jeszcze barwniejsze, bo z dwoma szkrabami. A tak mijało nam lato 2013.


Paciuszkowa wiosna

Koniec roku, a ja dopiero o wiośnie wrzucam posta. No wstyd! Chyba nigdy nie nadrobię tych zaległości...
Ale do rzeczy. Wiosna przyniosła ogromną rewolucję dla naszego małego bąbla. Nowe mieszkanie, własny pokój i... zmiana żłobka. Więcej dzieci, nowe panie, no generalnie - wszystko nowe. Było trudno. Nawet baaardzo. Po prywatnym żłobkowym raju na ziemi - otrzeźwienie w przyzakładowej przechowalni. Panie mało kreatywne. Dzieci przez 8 godzin mega wynudzone. Płacz co rano i moje zbolałe serce, że robię krzywdę własnemu dziecku. Do tego choroby. Dwa tygodnie w żłobku, dwa tygodnie w domu. I na deser rotawirus!. Boże, jak to nasze dziecię dzielnie przeszło tę chorobę. Niewiarygodne. Pił hektolitry płynów, które nota bene od razu "oddawał" w różnej postaci. Schudł w 3 dni z dwa kilo. Wory pod oczami, a na ustach jednak uśmiech. No nieprawdopodobny dzieciak!
No ale kiedy byliśmy zdrowi, korzystaliśmy co niemiara. Spacery, balkon, balkon, spacery. Pogoda w tym roku wyjątkowo dopisała. Dziecię się dotleniło za wszystkie czasy. Aż miło patrzeć i wspominać te trzy słoneczne wiosenne miesiące.


środa, 18 grudnia 2013

Czwórka

Proszę Państwa, oto i Oleńka. A nie, przepraszam - Aleksandra Patrycja R.:).


Przyszła na świat 5 grudnia 2013r. o godzinie 00.48. Oczywiście, jeszcze na sam koniec pobytu w brzuchu musiała sobie zakpić z rodziców. Obudziła mamę w nocy 4 grudnia około trzeciej nad ranem. Mama wpadła w lekka panikę:" To już, teraz?. Darka nie ma, skurcze częste, torba nie do końca spakowana. O nie!". Po chwili zaczęłam siebie samą uspokajać. Byle wytrzymać do 6 rano. O 5.30 zadzwoniłam do M.:" Chyba się zaczęło". M się zagotował. Gaz do dechy, kierunek - Zielona Góra. Krótkie info na CB: "Dziecko mi się rodzi, z drogi". No to go przepuszczali. O 7.00 przyjechał szwagier na posterunek. Około 9.00 dojechał Dadu, a o 10.30 wszystko przeszło. Młoda się rozmyśliła. Dziubas ulokowany u babci, tata już na urlopie, a Kurczak robi sobie jaja. Odespałam zarwaną nockę. Potem napawaliśmy się z M luzem bez dzidzioli. Obejrzeliśmy film, objadaliśmy się słodyczami, śledziami i innymi wynalazkami. po 20.00 zrobiliśmy sobie gorącą kąpiel i włączyliśmy "Kac Vegas 3". A o 21.00 Młodej zachciało się na świat. "O nie, tym razem nie dam się nabrać. Siedzimy i oglądamy". Ale tym razem to nie były żarty. O 23.00 skurcze były już co 4 minuty. Jedziemy! Za 15 dwunasta w nocy wpadliśmy na salę porodową, a po godzinie Kurczak już był na świecie. Dobrze, że dłużej nie czekaliśmy, bo poród odbyłby się w domu. Kurczaczek urodził się dużo mniejszy i szczuplejszy od braciszka, ale za to z ciemną czupryną. Szybko nadrabia, wciąż wisi u mamy na cycku. Teraz też, wprawiam się w pisaniu jedną i do tego lewą ręką.
Ale narodziny to jedno. Drugie, to zapoznanie się z braciszkiem i obserwacja jego reakcji. Na ten dzień postaraliśmy się dobrze przygotować. Oto i efekty.


A dziś, po prawie dwóch tygodniach, siostra nie jest jakąś szczególną atrakcją.  Czasem zrobi jej cacy. Przyniesie smoczka i krzyczy :"Nie, nie", gdy młoda płacze. Jest bardzo zazdrosny o tatę i lepiej, żeby jej nie brał na ręce. Potrzebuje więcej uwagi i ciągnie wszystkich za rękę do swojego pokoju, który zamyka, jakby chciał się odciąć od siostry. Mam nadzieję, że to minie. Musi jeszcze trochę poczekać, aż siostrzyczka podrośnie i stanie się kompanem do zabaw.
Co mogę jeszcze dodać? Dla planujących kolejne dzieci. Niemal wszystko się zapomina. Po około tygodniu trochę się przypomina, ale i tak trzeba na nowo się uczyć, bo każde dziecię jest inne. Człowiek mimochodem porównuje, choć każda położna powtarza, że nie wolno. Z mojego punktu widzenia - bardziej się martwię, bardziej przejmuję, jestem bardziej wyczulona. Można trochę sfiksować. No ale byle do przodu!
I jeszcze kilka fotek naszego małego kurczaka.







poniedziałek, 2 grudnia 2013

Mobilizacja

No i na 4 dni przed datą porodu, Srebrna Akacja zmobilizowała moje rozleniwione paluchy i głowę do poklikanie na klawiaturze. Choć bloga prowadzę od niedawna i wpisy pojawiają się z ciągłym opóźnieniem czasowym, ta "szalona kobietka";) nominowała mnie w zabawie Liebster Blog Awards. 
 
Więc nie pozostaje mi nic innego, jak wkręcić się w tę zabawę. Tym bardziej, że pannica w moim brzuchu prawdopodobnie będzie Jej imienniczką :).

No dobra, wytężam umysł i zaczynam:

1. Kiedy długo nie piszę nic na blogu, to dlatego że... 
Ostatnio za dużo siedzę na Allegro. Ale generalnie chodzi o to, że staram się robić wpisy chronologicznie. To oznacza (jak mawiała moja Pani od fizyki w podstawówce), że małe zaległości rodzą duże zaległości i suma summarum wpisów częstych brak.

2. Czym różni się macierzyństwo, które właśnie przeżywasz, od tego, które sobie wyobrażałaś wcześniej?
Chyba  wszystkim. Najpierw wyobrażałam sobie, że urodzę dziewczynkę, a na świat przyszedł chłopczyk. Myślałam,że będę miała nieprzespane nocki, a dziecię będzie mną rządzić. Synek jest małym śpiochem, a ja się nie daję :). Dziwię się niemal codziennie, że dało się to wszystko poukładać. Mamy stałe pory snu, pobudki, drzemki. Codziennie zdumiewa mnie, ile takie małe stworzenie rozumie, jak szybko się uczy. Wcześniej wydawało mi się, że z dzieckiem można cokolwiek zrobić około czwartego roku życia.

3. W jakich sytuacjach myślisz sobie, że chciałabyś uciec na księżyc?
No takich sytuacji bywa wiele. Najczęściej związane są z bezsilnością, która dopada każdą mamę.  Najedzone, przebrane, podtykasz zabawki, wymyślasz zabawy, a i tak jest czarna rozpacz małego człowieka.

4. Morze czy góry?
Zdecydowanie morze 

5. Czym zaskoczyłaś samą siebie (jedna rzecz na +, jedna na - ) po tym jak zostać matką?
Na "+" - korzystając częściowo z metody BLW wychowaliśmy z mężem małego żarłoczka
Na "-" - brak mi inwencji twórczych do zabaw z maluchem. Na szczęście mąż nadrabia w dwójnasób  

6. Wymień jedno zdanie, które słyszałaś od swoich rodziców, którego nie masz zamiaru powtarzać swojemu dziecku?
"Nie odejdziesz od stołu, dopóki wszystkiego nie zjesz"

7. Wymień 3 pozytywne cechy (charakteru, wyglądu, usposobienia - obojętnie), które twoje dziecko odziedziczyło po Tobie.
Hmm... To jest bardzo trudne pytanie. Mój bąbel ma dopiero 19 miesięcy i ciągle doszukujemy się w nim odziedziczonych cech. Na pewno zamiłowanie do muzyki to jedno. Ząbki to drugie - choć nie jestem pewna, czy na podstawie mleczaków można to stwierdzić. Trzecią chyba dopiero odkryję :). 

8. Do jakiej epoki historycznej chciałabyś się przenieść na tydzień?
Z historii zawsze byłam noga, więc nie odpowiem niestety na to pytanie:( 

9. Jaka jest twoja guilty pleasure?  Czyli taka mała słabość, która trochę zawstydza, trochę powoduje wyrzuty sumienia, ale zasadniczo nie jest niczym złym. 
Oglądam głupowate seriale i jem słonecznik w łóżku, co mojego M doprowadza do szału.

10. Jaka była ostatnia książka, przez którą chodziłaś spać później niż zakładałaś?
O zgrozo! - nie pamiętam. To mi uświadamia, jakie mam zaległości. 

11. Co byś powiedziała samej nastoletniej sobie, gdyś mogła ją spotkać i dać radę na przyszłość?
Szkoła i oceny nie są najważniejsze. A kolejność: najpierw nauka, kariera, a potem rodzina można spokojnie przetasować i też być szczęśliwym. 

No dobra. Ja również 11 blogów nie znajdę, wiec zapraszam do zabawy:

 http://minimanlife.blogspot.com/
 http://www.biesydwa.pl/
 http://podrozezmamaitata.wordpress.com/
 http://modnysyn.blogspot.com/
 http://blog.happybaby24.pl/
 http://martuchnaj-zyciejestpiekne.blogspot.com/
 http://entomka.blogspot.com/


Moje pytania:

1. Dziecko przed czy po trzydziestce?
2. Dlaczego piszesz bloga?
3. Jakie błędy wychowawcze powielasz po rodzicach, a których unikasz?
4. Kawa sypana czy rozpuszczalna?
5. Pies czy kot?
6. Mama wraca do pracy, a dziecko do żłobka, do niani, czy do babci?
7. Dziecko nie chce iść spać, co robisz?
8. Kąpiel czy prysznic?
9. Czy jest dzień w Twoim życiu, który chętnie przeżyłabyś jeszcze raz? Jaki to dzień?
10. Ulubiony film.
11. Twój najlepszy sposób na wyciszenie dziecka/dzieci przed snem.

No jestem w szoku - dałam radę. Zapraszam do zabawy i z niecierpliwością czekam na odpowiedzi.


wtorek, 5 listopada 2013

Na pewno

W końcu na samym początku dziewiątego miesiąca wiemy na 100 %, że na Mikołajki czekamy na wspaniały prezent w postaci DZIEWCZYNKI - córeczki i siostrzyczki dla Paciuszka. Długo kazała nam żyć w niepewności. Imienia nie ma. A po ruchach w brzuchu śmiem twierdzić, że będzie nieźle charakterna:). Trzymajta kciuki:).

środa, 9 października 2013

Paciuchowa własnoręczna sesja zdjęciowa

Tata pokazał, gdzie klikać i zabawy było co niemiara. Poniżej efekty.


poniedziałek, 30 września 2013

Paciucha style

Nasze dziecię od kilku miesięcy wykazuje ogromne zainteresowanie muzyką. Uwielbia tańczyć, co zauważyły panie w żłobku. Na życzenie małego bąbla każdego dnia w grupie Tygrysków przynajmniej raz dziennie musiał odbywać się rytualny taniec Gumi Misia. Nas rodziców z kolei zadziwił swoim przeogromnym zainteresowaniem muzyką poważną podczas występu filharmonii zielonogórskiej w trakcie Winobrania. Na 15 minut młody odjechał i bił brawo po każdym utworze, ile sił w malutkich rączkach. No a od kilku dni wieczorami odbywa się kilkukrotne przesłuchanie i tany-tany przy Gangdam Style. Przepraszamy za jakość, ale nagrywanie wieczorową porą przy sztucznym świetle zwykłym aparatem nie daje zadowalających efektów.


piątek, 13 września 2013

Wiosna

W naszym nowym mieszkaniu wiosnę można było wyczuć już od pierwszych promieni słonecznych. W salonie okna są na północ i zachód , stąd słonko zagląda do nas niemalże przez cały dzień do późnego wieczora. Rewelacja. Przemiła odmiana po starym wiecznie ciemnym mieszkaniu. Więc korzystaliśmy i cieszyliśmy się każdym pogodnym dniem. 

Balkonowo
Tapczanowo z Tatusiem
Podłogowo przy robocie

Oprócz tego cały kwiecień i połowę maja Dziubas ostro trenował chodzenie z jeździkiem. W tzw. międzyczasie włażenie i złażenie z kanapy. W końcu ruszył pewnym krokiem sam!

I potem jak ruszył w miasto - ciężko było go zatrzymać. Moje matczyne serce drżało z przerażenia, jak na deptaku nasze dziecię biegało z balonami w dłoniach, szczęśliwe jak ptak wypuszczony na wolność.


 Tak, zdecydowanie chodzenie otworzyło przed naszym synem zupełnie nowe horyzonty. Życie młodego człowieka nabrało zupełnie nowej perspektywy. 

Wiele osób mówiło nam, że wraz z chodzeniem zaczną się prawdziwe kłopoty. Trzeba będzie ciągle patrzeć, uważać. Nie zgadzam się. Od tego czasu jest o wiele prościej. Raczkujący maluch pod nogami stwarza większe zagrożenie:)

wtorek, 3 września 2013

Roczek

Nie mogliśmy zgrać chrzestnych, więc nasze dziecię obchodziło urodziny dwa razy. Pierwszy z pompą, drugi z większym luzem. Oba bardzo udane;). Przygotowania były bardzo długie, bo pierwszy rok to przecież arcyważne wydarzenie. Efekt miał  być piorunujący dla małego bąbla. Musiał czuć, że to nie jest taki zwyczajny dzień.



I jubilat i goście dostali odpowiednie wdzianka:)


Wszystko gotowe, zatem startujemy...


A potem, wiadomo - prezenty, zabawa, spacerek, śmiechy - urodzinkowo.


Pierwszy rok minął bardzo szybko. Ciągle odkrywamy siebie nawzajem. Uczymy się być rodzicami. Słuchamy, patrzymy, wyciągamy wnioski. Czasem opadamy z sił. Jednak jeden uśmiech, gest małego człowieka wszystko wynagradza.Dziś mamy przespane nocki. Częściej "NIE" niż "TAK". Wygłupy podczas ubierania, co sprawia, że trwa to trzy razy dłużej, ale za to śmiechu jest co niemiara.Zaskakuje nas pacholę pomysłami, bystrością. Jednego dnia je ręką, drugiego pokazuje nam, że już umie widelcem - nie nadążamy :) Z dworu ciężko go ściągnąć. Ziuuu (czyli ślizgawka) jest najprzedniejszą zabawą. Funia jest notorycznie miziana, tulasiana i obkładana na przemian. Znosi to z godnością. Dziubas uwielbia borówki, mandarynki, brzoskwinie, winogron i morele, ale nic nie przebije ogórka kiszonego od babci. Mógłby je jeść garściami. Ulubiona przytulanka - miś Leoś, troszkę już wyskubany i wyliniały. Krzesełko z Ikei poszło w odstawkę. Młody poczuł się dorosły i chce siedzieć na normalnym krześle, choć ledwo nosem sięga do stołu. Zasypia z reguły w 5 minut przy Gumi Misiu. W domu, bo babcia ma jakieś swoje magiczne sposoby, że dziecię idzie grzecznie do łóżka i tam zasypia w kilka sekund. Kocha auta - te zabawkowe i te prawdziwe. Na dworze mógłby spędzać czas głównie przy ruchliwej ulicy. I tak mogłabym w nieskończoność wymieniać. Patrzymy, zachwycamy się, wzruszamy. Czymże by był nasz dom bez tego małego skarba :)

I na koniec - szybki luk na każdy miesiąc


I aż dziw i strach pomyśleć, że za 3 miesiące będzie z nami kolejny mały dziubas...

środa, 21 sierpnia 2013

piątek, 19 lipca 2013

Trzeci kwartał

Mama się rozbujała i od razu wrzuca następny filmik. Poprzedni poprawiony, więc każdy powinien już móc obejrzeć. Pozdrawiamy!



czwartek, 18 lipca 2013

Drugi kwartał

W końcu Winamp naprawiony, w końcu mama się zebrała do kupy. W końcu trochę czasu, w końcu sample działają i oto jest! Drugi kwartał w postaci filmu. Ździebko późno, ździebko przydługi, ale co tam - kto wytrzyma, niech ogląda:)



piątek, 21 czerwca 2013

Lato

Jak statystyczny Polak pierwszy dzień lata przywitałem przysłowiową ćwiarteczką. Niestety, nie ogarnąłem tematu...


wtorek, 18 czerwca 2013

Wspomnienia z Wielkanocy

Wielkanoc była pełna niespodzianek. Oczywiście Dziubas w roli głównej wszędzie, bo jakże inaczej. Najpierw śniadanko u babci.

Jestem bardzo poważny, jak na poważną imprezkę przystało:)
Uwielbiam te rodzinne spotkania, zawsze są jakieś prezenty.



A po śniadanku u babci, drugie u prababci. No tu to nas dopadła kompletna pełnia szczęścia.




 
No i petarda na koniec:) Rodzice też dostali prezent. I to nie byle jaki:)

Dziś jesteśmy w 15/16 tygodniu i trzymamy kciuki za dziewczynkę:) Pozdrawiamy wszystkie przyszłe, obecne i planujące mamuśki!


środa, 5 czerwca 2013

wtorek, 7 maja 2013

Pokoik Dziubasa

Mieszkamy dokładnie od 1 marca na nowych włościach. Jednak nasz Bąbel doczekał się pokoju z prawdziwego zdarzenia dopiero w kwietniu. Największy problem był z wyborem mebli. Nie chcieliśmy mu wstawiać do pokoju typowo dziecięcych mebli, bo powierzchnia 7,7m2 nie pomieściłaby w sobie takich klamotów. Szperałam po necie, chciałam od kogoś odkupić, ale nic z tego. I tak którejś soboty, szukając stolika lub ławy do salony, trafiliśmy na super promocję w Abrze i za 4,5 stówki kupiliśmy aż trzy komody. A ja komody uwielbiam! Kolory idealne, wielkość doskonała - no same plusy. Nie, jednak minus jeden się znalazł - ku rozpaczy Darka - tysiące zawiasów do skręcenia i wyregulowania. O zgrozo! Na szczęście pomocników nie brakowało:)


Do zawiasów i ja zostałam zagoniona:)

A oto i efekt końcowy

No i teraz Dziubas może spokojnie i bezpiecznie bawić się w swoim pokoiku. Oczywiście zdarza się to bardzo rzadko - no chyba, że towarzyszy mu tata.

Zobacz także

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Labels