czwartek, 12 listopada 2015

Deficyt

No na nic nie ma czasu. Zła jestem jak nie wiem co. Blog zapuszczony. W domu posprzątane od wielkiego dzwona. Dom, praca,dom, praca...weekend. I od nowa. Jasna cholera! ma ktoś na zbyciu kilka dni?





piątek, 4 września 2015

Spełnienie

Kiedy rodzi się dziecko, rodzic ciągle na coś czeka. Kiedy zacznie siadać, stawać na nóżkach, wreszcie chodzić. Drugim ważnym aspektem rozwojowym jest mowa. Najpierw  "a gu", potem dada, mama, tata. Wreszcie Patik, ciocia bacia. Potem nagle 18-miesięczne stworzenie zaczyna samo istnieć i to odczuwa. Wskazuje na siebie palcem i mówi "Ola", albo "Oliś", "Oliw". I już zaczyna się robić wesoło. Potem są rozmowy z malutkim człowieczkiem, dysputy, przekomarzania. Wszystko jest fantastycznym doświadczeniem. Ale nic nie równa się z wyznaniem miłości małego szkraba. Ja ogromnego wzruszenia doznałam 31 sierpnia 2015 (tak, tę datę podkreślę). Moja mała Olcia wieczorem, przy zakładaniu pieluchomajtek, złapała mnie za nogę i powiedziała pierwszy raz:

KOCHAM, KOCHAM

Umarłam na moment. Fala uczuć zalała moje serce. Potem dołożył się jeszcze do tego Patryś i się już całkiem rozpłynęłam. Dla takich chwil - warto żyć. Niby banał, ale to kwintesencja macierzyństwa, rodzicielstwa. Kocham Was, moje małe urwiski!





środa, 22 lipca 2015

Rozbrojenie

Upalne popołudnie. Środowe pierogi ruskie na balkonie. Pałaszujące maluchy i żar z nieba. Zwyczajne niby popołudnie. Nagle Olcia wstaje od stołu, chce mnie ominąć i słyszę:

"Psiepaszam"

Padłam ja, padł tatuś. Matko jedyna, toż to dziecię ma dopiero 19 miesięcy, a taka kultura... Jestem jeszcze ciągle i wciąż w szoku. Jesteśmy. Olka - a Ty jesteś boska!


środa, 10 czerwca 2015

Mokro, goło i wesoło

Babcia rzuciła krótkie hasło:" Jedziemy w sobotę grilla do Cigacic". I wszystko jasne. Upał, dzieciaki zapakowane, wystrojone (na wejście tylko, jak się później okazało), zakupy zrobione i w drogę. Ogródek prababci pełen niespodzianek i miejsc typu - TU NIE WOLNO. Nasze obawy, że będzie Maksyk i rany drapane bądź szarpane. Wszystko niepotrzebne. Dzieciaki chodziły wyznaczonymi ścieżkami, grządek nie stratowały, kwiatków nie powyrywały. A radości było co niemiara.




Mały Adrianek też dzielnie znosił ten upał.A to nasz mały szkrab, Darka siostry pierworodny. Małe cudo ze szczęśliwej daty 13 lutego w piątek:).


nieśmiałe próby zapoznania z kuzynostwem


zamyślony młody bóg







mała diablica  


babcia i prababcia zapatrzone we wnusia

początek świetnej zabawy



 i efekty...



 Zabawa trwała z dobre 15-20 minut. Dzieciaki mokre, zwłaszcza Olcia. Nawet mnie się dostało. Po tym szale biegały na golasa, a ciuchy schły na sznurku. Na koniec zrobili sobie błotko i się w nim taplali. Tyle szczęścia na raz:). Imprezka zakończyła się pod prysznicem. Pazurki u stópek jeszcze do dziś się odmaczają. Fajny, udany wyjazd. Rodzice trochę zalatani, mama wróciła głodna z grilla, ale warto było:).

niedziela, 17 maja 2015

Wiosna

Słońce wyszło, czas posprzątać balkon


wtorek, 24 lutego 2015

Roczek Oli

Tak, doszła etykieta "Zaległości", bo mam nieodparte wrażenie, że nigdy na blogu z nich nie wyjdę i bardzo się przyda. To do rzeczy.
Urodzinki odbyły się 6 grudnia. Kurczak już zaczął chodzić. Dziubas szalał z radości, bo Mikołajki i jemu też się coś  w prezencie skapnie. Obawiałam się bardzo zgrai małych dzieci w domu i  jak na to wszystko zareaguje Olcia. Jak się później okazało, obawy były bezzasadne. Przygotowania były chaotyczne. Nie wszystkie pomysły udało się zrealizować. Jak zawsze - babcia nie zawiodła - tort był, ba, nawet trzy.

Goście zaczęli się schodzić na 14.00, kiedy to jubilatka postanowiła uciąć sobie 3-godzinną drzemkę. Wstała koło 15.00 i w pośpiechu była szykowana "na elegancko".


Odśpiewanie "Stu lat" nie zrobiło na Oli wrażenia. Najważniejsze, że nie płakała. Patryś za to nie końca był pewien, komu właściwie śpiewają. Za to kuzynka Lenka ( 4 miesiące starsza od Oli) była przekonana, że śpiewamy dla  niej. No i wreszcie konsumpcja. Jak już wspomniałam, torty były trzy. Duży dla wszystkich i dwa małe dla Oli i Patrysia. Nie pytajcie, dlaczego - pomysł babci:).

Ola: Ke?, Patry: Ale nuda, dadzą w końcu coś zjeść czy nie?

No i wreszcie prezenty. Nie wiem, kto się bardziej cieszył na tę chwilę, Ola czy Patryk?


I po tym szaleństwie nastała chwila spokoju. Dzieciaki zajęły się sobą. Wszystkie poszły do Patryka pokoju - wiek: 12 miesięcy, 14 miesięcy, 2,5 roku, 6 lat i 10 lat. Dorośli mogli spokojnie posiedzieć, pomarudzić, wypić kawkę i chwilę odsapnąć. Straty z samowolki dziecięcej - niewielkie. Zerwana lampa sufitowa i połamane łóżeczko. Lampa uratowana, dykta do łóżeczka - 7 PLN, szczęście dzieci bezcenne :).

Patryś z kuzynką Lenką. Miał niezłego kompana do łobuzowania
I z najulubieńciejszym kuzynem pod słońcem - Kacprem
Najważniejsze, że po tych urodzinach utwierdziłam się w przekonaniu, że w żłobku Ola da radę. I nie myliłam się. Ale to temat do nadrobienia w kolejnej zaległości.








I na koniec zagadka. Kto jest kto?

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Przedszkolak

Od 1. października Dziubas przeszedł z pierwszego piętra żłobkowego na parter do przedszkola. To była świetna decyzja. Choć miał niespełna 2,5 roku, odnalazł się w nowym środowisku doskonale. Skończyły się poranne marudzenia, że on nie idzie, nie ubiera się itd. Po powrocie nie ma scen krzyku i rozpaczy, które wynikały ze zmęczenia ogólną nudą żłobkową. Owszem, wraca zmęczony, bo nadal nie śpi "na wychodnym", ale to już zupełnie inny rodzaj zmęczenia. Taki pozytywny. Jest wylatany, wyśpiewany, wytańczony. Już po miesiącu zauważyliśmy ogromną zmianę w zachowaniu Patrysia. Zaczął dużo, dużo więcej mówić i baaaaardzo dużo śpiewać. Ciągle jesteśmy w szoku, ile potrafi to małe dziecię zapamiętać piosenek.


Jest teraz takim fajnym wesolutkim niemal trzylatkiem. My jesteśmy spokojniejsi. Dziubas się wyciszył. Dużo, dużo więcej się tulasi i buziakuje i... Uwaga! Zaczął do nas przychodzić w nocy do łóżka. W efekcie - trzeba było kupić większa kołdrę i dodatkowego jaśka, bo maminy zawsze był podkradany. Różne bywają te nocki. Czasem po prostu przychodzi, kładzie się i śpi. Ale niekiedy wędruje prawie godzinę po łóżku, mamie i tacie. Cóż rzec...Przez niemal rok mieliśmy Olcię w łóżku, teraz mamy Patrysia, a pewnie niebawem będzie dwójka:) Damy radę.

Wszystkie grupy z przedszkola na koncercie.  
Jasełkowy elegancik:)
Tenże sam elegancik z mamusią:)
Oczywiście z powodu ciągłego braku snu w południe, Patryk zasypia wieczorem między 18.30 a 20.00 byle jak, byle gdzie. Można powiedzieć, że czasem pada na twarz - dosłownie:)

Nie dałem rady wdrapać się na fotel...
Tata i Leon-najlepszy duet do usypiania

A dziś trzeci dzień Olcia jest w żłobku. I mamy nowy powód do myślenia i martwienia się.

Zobacz także

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Labels