Jeszcze dość niestabilnie, niepewnie, ale uparcie siedzę:). Pierwsza nieśmiała próba była pod okiem taty.
Następne samodzielne siedzenie było w asyście poduch. Tak, to mi się podobało.
W końcu nadarzyła się okazja wypróbować prezent od cioci Asi
Ale ostatecznie miłością zostało obdarzone krzesełko z Ikei odkupione za 20zł. Szczyt dziecięcej radości.
A przy okazji zdjęć siedząco-krzesełkowych okazało się, że Dziubas pozuje do zdjęć z uśmiechem od ucha do ucha, jak za dotknięciem magicznej różczki.
Zdjęcie z poduszkami: I KTO JEST KRÓLEM ŻYCIA, NO KTO? :D
OdpowiedzUsuńDokładnie:) Tych słów mi brakowało:)
OdpowiedzUsuńSuper maluch..pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję i witam wśród blogowych znajomych:)
Usuń