Posmakowałem
Przejrzałem
Prześwietliłem
No i zaakceptowałem. I tym sposobem 8 grudnia cała nasza rodzinka w godzinach około południowych pojawiła się w samym centrum dziecięcego chaosu. Na młodym nie zrobiło to szczególnego wrażenia
Ale wszystko do czasu. Chwila, na którą zwłaszcza ja i Darek czekaliśmy - przerosła naszego bąbla. Spotkanie twarzą w twarz z Mikołajem. Tego było za wiele.
Wielki pan z wielką brodą, generalnie bez twarzy okazał się potworem z najgorszych snów i bajek dla małego człowieka.
O matko zabierz mnie od tego czegoś!
Prezentu też nie chcę...
I w ten oto sposób na Boże Narodzenie nikt nawet nie śmiał pomyśleć o przebierankach. A święta - wesołe. Pacholę głośno przeszkadzało w modlitwie przed posiłkiem, a potem, to wiadomo, cały wieczór skupiony na dziecku. A było na co patrzeć. Prezenty udane, do dziś uwielbiane. Niektóre już w częściach, ale jeszcze na chodzie:)
Klimatycznie było w ten świąteczny okres
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz