czwartek, 29 maja 2014

Biedronka

Mamy OSPĘ przez wieelkie "O". Czekaliśmy na tę łajzę od ponad miesiąca. W żłobku się panoszyła, to i do nas wreszcie dotarła. Ale z jakim hukiem. Po dwóch dniach nie ma miejsca na tym biednym ciałku bez bąbla. Zaatakowała go od stóp do głów - dosłownie. Walczymy z wiatrakami. Patryś smarować się nie chce, więc zamiast kropek ma kreski, koła, gwiazdki, kwadraty i ogromne fioletowe plamy. Ręce opadają. Każde smarowanie, nazywane na nasze potrzeby "pik,pik" to jeden wielki ryk ze zdzieraniem gardła w tle. Nie pomaga tłumaczenie, proszenie, groźby, szantaże. Chyba w końcu usiądę i razem z młodym zacznę wyć. No ogólnie rzecz biorąc masakra. Ja fioletowa. Kanapa fioletowa, tylko bąble mało fioletowe. Szlag! Chyba wykupię cały fiolet ze wszystkich aptek w mieście i Dziubasa po prostu w tym wykapię.

A, i jakby tego było mało, Patryś od ponad tygodnia śpi maksymalnie do 5 rano. Wczoraj pobił rekord - 3.40. Dżizas, gdzie te czasy, kiedy to dziecię spało do siódmej, ósmej, ba!, nawet 9 rano?! Mam nadzieję, że dobre czasy wrócą wraz z odejsciem łajzy...

poniedziałek, 26 maja 2014

Przemyślenia

Pamiętam, jak na pierwszej wizycie u Patryka położnej środowiskowej usłyszeliśmy:"Pierwsze trzy miesiące będą się ciągnąć niemiłosiernie. Będzie monotonnie, czasem nudno. A potem czas tak szybko zleci, że się pani nie obejrzy i już trzeba będzie wracać do pracy." I rzeczywiście tak było. Inaczej jest z drugim dzieckiem. Tu czas zasuwa niemiłosiernie. Dzięki Bogu urlop macierzyński jest teraz roczny i mogę ze spokojem (względnym) czekać na raczkowanie, pierwszego ząbka i pierwsze kroki. Pół roku to zdecydowanie za mało. Taki Dziuba zaczął dopiero dobrze siedzieć, poznawać świat z ciekawszej perspektywy, jeść coś innego, niż pić tylko mleko, a ja musiałam wracać do pracy. Dużo rzeczy mnie ominęło. Za to Tata grał pierwsze skrzypce. Z pełnym poświęceniem spędzał czas po nockach ze swoim pierworodnym, aż nie padł na twarz - dosłownie. Ale to zaprocentowało podwójnie. Nie ma na świecie osoby ważniejszej niż TATA. mimo, że wszyscy mówią" Synkowie są mamusi. No u nas jednak nie:). 
Z tatą się bawię, jem, śpię, chodzę na spacer. Jak tata jest w domu, to mama jest tylko od przynoszenia czegoś do jedzenia i robienia picia. No taki to nasz synuś tatusia. I fajnie:). 
A Olcia? No cóż - jak na razie siłą rzeczy mamusi. Z początku Darek w ogóle nie mógł jej brać na ręce przy Patryku. Widok dla Dziubasa był nie do zniesienia. Po trzech miesiącach trochę się oswoił, ale za wiele czułości lepiej żeby tata nie okazywał. Więc gdy synuś nie widzi...
A Olcia już zaakceptowała, że mimo iż mniejsza, czas dla niej ograniczony. Będzie najbardziej wyleżanym dzieckiem świata. Za to, jak zacznie raczkować, to dopiero pokaże, na co ją stać. Odkuje się za te wszystkie miesiące nudy. Oj czuję, że będzie to niezły mały łobuz.
I wreszcie relacja brat-siostra. Dla Oli Patryk jest arcyineresujący. Wiadomo - robi dużo hałasu i ciągle się rusza, najlepsza zabawka na świecie. Ola dla Dziubasa jest z kolei ciekawym doświadczeniem i obiektem do naśladowania rodziców. Całuję ją, głaska, próbuje karmić. I wreszcie zgadza się na wspólne zdjęcia.

No i tak nam mija dzień po dniu. Dzieci rosną, czasami za szybko. Czekamy na urlop TATY, żeby mieć go trochę więcej i na dłużej. Czasami walczymy z wiatrakami, a czasami pękamy z dumy. Ale o tym innym razem.

piątek, 2 maja 2014

Sesja

Żałuje,że na ten pomysł nie wpadłam z maleńkim Patrysiem. On był takim wdzięcznym obiektem do fotografowania. Uśmiechał się pełną gębą. Grzecznie leżał i na wszystko operatorowi kamery pozwalał. Kurczak jest trochę roztrzepany i bardzo ruchliwy, ale kilka ujęć wyszło naprawdę fajnie. Dziubasa ciężko było na początku namówić. Jednak, jak zobaczył, że Oli ciągle pstrykają foty, to pozazdrościł i w końcu kilka zdjęć pozwolił sobie zrobić. Sesja odbyła się 1 marca, więc dość dawno. Niestety, nie mamy za wiele czasu na swobodne posiedzenie przy komputerze. Z jednej strony Patryś mający fioła na punkcie siedzenia z tatą przy komputerze. Z drugiej Ola w sypialni, gdzie komputer stoi, więc wieczorem za bardzo po klawiaturze klikać nie można. No ale dziś Ola wciąga Shreka i mama może trochę zaległości nadrobić.





 A po dniu pełnym wrażeń i upale w studiu Dziubas wieczorem padał na nos - dosłownie.



Zobacz także

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Labels